Nie mówimy o sklepach - PcP
[Użytkownik otrzymał ostrzeżenie za ten post. Powód: zakaz rozmów o sklepach]
3,4 DMMC rzeczywiście jest aktualnie chyba najbliżej pamiętnego już mefedronu, ale ... no właśnie jest tutaj parę bardzo dużych i bardzo ważnych "ale".
Po pierwsze, wydaje mi się, że ciąg z DMMC nie ma w ogóle porównania do ciągu mefedronowego. Ironicznie to zabrzmi, ale jest o wiele gorszy, wydaje się (opieram się tutaj wyłącznie na własnych doświadczeniach), że 2 dni używania to kompletny max na jaki człowiek jest w stanie sobie pozwolić, aby nie skończyć tragicznie. Wszyscy pamiętają "syndrom następnej kreski" po mefiku, tutaj jest bardzo podobnie z tym, że kolejne "dobicie" nie ma najmniejszego sensu i tylko pogłębia "paranoje" w głowie. Ta substancja ma chyba najbardziej nietypowy zjazd jaki dane mi było przeżyć. Fizycznie nie jest tragicznie, prócz ogromnego zmęczenia i bezsenności (dość delikatna, da radę usnąć na siłę), to psychiczny aspekt wypada o wiele gorzej. Otóż, ogromny niepokój, straszne niezdecydowanie, wszędzie czujemy się niepewnie, wszędzie dookoła nas jest jakiś spisek. Tragedia! Przejście w takim stanie do sklepu oddalonego o 150 metrów wydaje się niemożliwe, bo po prostu odczuwa się strach przed wszystkim i wszystkimi. Najlepsze jest to, że nawet we własnym domu, ba, łóżku, gdy nadchodzi zjazd wpada się w kolejne paranoje. Chyba nawet jeszcze gorsze niż te kiedy przebywa się na powietrzu.
Sam przerobiłem z pewnym znajomym naprawdę dużą ilość w naprawdę krótkim czasie. Właśnie przed chwilą obiektywnie stwierdziłem, że jestem kretynem iż pozwoliłem sam sobie coś takiego zrobić. Dzienny przemiał na dwie osoby to było średnio 2-3g. Ja aktualnie czuje się dobrze, bez większych problemów sypiam, psychika już chyba oswoiła się z "paranojami" po DMMCowymi i odbiera je teraz o wiele lżej niż wcześniej jednak dalej odczuwam wielki dyskomfort psychiczny.
Coś pozytywnego ?
Pamiętam pierwsze przyjęcie tego specyfiku. Bombki po ok. 300mg na głowę i po około 15 minutach mój krzyk do znajomka "Stary, nie czułem tych motyli w brzuchu od kiedy nie ma mefa!". I to prawda. Było pięknie. Znów te rozmowy, znów pełno empatii i wszechobecnego szczęścia, nagle wszystko stało się proste i oczywiste. Najsilniejsza faza utrzymywała się u mnie około 2 godzin co jeszcze bardziej spotęgowało moje zadowolenie i kolejne stwierdzenie, że "chyba znaleźliśmy coś lepszego od pamiętnego mefedronu" (a jak każdy wie o zastępstwo było ciężko). Jest to naprawdę godny zastępca, ale tylko wtedy gdy przyjmuje się go raz na jakiś dłuższy okres czasu, a nie codziennie przez około tydzień-dwa (Tak, problemy z chronologia czasu aktualnie dają się we znaki) gdzie najdłuższa przerwa, to nie kłamiąc, coś koło 48h.
Ja aktualnie fizycznie czuje się ok. Znajomek nie bardzo. Ma pełno paranoicznych odruchów typu "ktoś mnie śledzi", "oni mnie wystawia" czy nagłego poszukiwania czegoś co nie istnieje. Do tego non stop mówi jak źle się czuje, bóle głowy to norma i najlajtowsza u niego oznaka zjazdu. Nie będę tutaj dokładnie pisał co mu się przydarzyło pewnego popołudnia, ale zaświadczam, że nie było ciekawie, a bardzo, bardzo tragicznie, całe szczęście skończyło się tylko na późniejszym ogroooomnym osłabieniu organizmu.
Czy jest jeszcze jakiś negatyw?
Tak. Kiedy siedzi się w pustym domu razem z 1-2 zaufanymi osobami, które też przyjmują coś takiego to wszystko jest ok. Speed jest do ogarnięcia i da rade wysiedzieć spokojnie w domu, ewentualnie wyjść na jakiś nie za daleki spacer. Lecz kiedy zaczynamy porobieni szwędać się po mieście, wchodzić w kontakt z innymi, normalnymi ludźmi zaczynają pojawiać się problemy. Sam miałem w pewnym momencie problem z wejściem na stacje benzynową i kupnem fajek, gdzie nie potrafiłem się wysłowić. A to tylko szczyt góry lodowej gdzie nieświadomie/świadomie robiłem z siebie kretyna na oczach postronnych. Po mefedronie było się w stanie rozmawiać z każdym i o wszystkim, nie było większych problemów ze zbieraniem myśli do kupy i wysłowieniem się, a tutaj niemożliwym jest wypowiedzenie czegokolwiek konstruktywnego do osoby "nie zrobionej" gdzie w głowie krąży tylko jedna myśl "on wie, że jestem ćpunem. Boże, on wie. Jezu, to na pewno policjant". Choy, że nie było w tej myśli nic sensownego, bo po pierwsze to "rc", po drugie to koleś którego znam, po trzecie dwa dni wcześniej sam to wziął.
Heh, aby dorzucić oliwy do ognia, wyznam że po jakiś dwóch dniach ciągu, na wieczór zachciało nam się czegoś innego. Faza DMMCowa jeszcze była obecna, choć łapy nam drżały jak byśmy śmierć widzieli i ogólnie zaczynało się robić "smutno", a dorzucanie w ogóle nie dawało efektu. Tak więc zdecydowaliśmy obydwaj, nawaleni jak ruscy czołgiści odebrać naszego 4-HO-MET'a z domu kumpla gdzie został. Problem pojawił się wtedy gdy kumpla w domu nie zastaliśmy jako, że wyszedł do pracy, a do godziny 22 czekać było nam nie na rękę. Normalnie dalibyśmy spokój, ale wtedy?!Kiedy faza i obowiązek spełnienia wymyślonego zadania wymusił wykorzystanie każdej możliwej opcji. Co więc uczyniliśmy? Do teraz nie wiem i nie zrozumiem, jak jego rodzicielka uwierzyła dwóm zrobionym jak stodoła ludziom, że zostawili oni w szafce zamkniętej na klucz "20 złoty na piwo, jak nam się zachce, a właśnie się nam zachciało". Cóż, udało się. Fizycznie była tragedia, ból głowy, zmęczenie, paranoje, a po przyjęciu 15mg 4-HO-MET wszystko ustąpiło ... zniknęły problemy z psychicznym osaczeniem, zmęczenie nie dawało się tak we znaki, a i rozmowa podczas spaceru stała się lekka i przyjemna. Również byłem zdumiony tym faktem, gdzie wydawało mi się, że taki pomysł może być tragiczny w skutkach.
PS. Donosowe zapodanie można sobie odpuścić. Faza jest o wiele mniejsza, euforii prawie brak, w dodatku wszystko trwa może jakieś 30 minut max, a i zdaje się bardziej wykańczać. W dodatku wszystko zostaje w głęboko w nosie, że aż ciężko smarkać.
Najlepsze jest to, że po 2 dniu takiej imprezy "klepało" tyle co i nic, a i tak się leciało z bansem dalej zgodnie z logika "boli mnie głowa = muszę coś przyjebać". Sam jednak stopowałem o wiele częściej niż znajomek któremu nie da się przetłumaczyć pewnych faktów i chyba nie nauczy się już nigdy. Cóż, natura zrobi swoje, bo ja już pomóc nie mogę.
Możecie tutaj mnie besztać, sam z siebie dumny nie jestem, ale przyznajmy szczerze przed sobą, że jeśli chodzi o takie zabawki to gdy ktoś rozsypuje przed Tobą 5g i mówi, żebyś brał ile tylko chcesz to ciężko się opanować. W dodatku wole być szczerym i ostrzec przed swoimi błędami, bo, nie oszukujmy się, nie jestem na pewno jedyny.
Teraz to moje obiektywne, trzeźwe spojrzenie na całą tą sytuację. Ciężko uwierzyć, ale sytuacja przyjmowania tak ogromnych dawek ma miejsce dość regularnie w pewnych większych odstępach czasowych. Ta osoba też urzęduje na tym forum i już kiedyś opisywała przygodę z jednym z ketonów który poszedł w ilości około 15-20g w ciągu 3-4 dni. Tak, żyjemy jeszcze, nie, nie jestem dumny. Choć rzeczywiście ja jak na razie nie nabawiłem się większych paranoi i problemów zdrowotnych jak on.
Rada dla tych mniej ogarniętych jak my. CZŁOWIEK MUSI KU.RWA COŚ JEŚĆ. Nawet jeśli się nie chcę, a przełknięcie czegokolwiek to zadanie prawie awykonalne - ZMUŚCIE SIĘ. 3-4 dni bez żarcia to samobójstwo. Tak samo zauważyłem, że mimo suchoty w japie nie chce się spożywać żadnych płynów - błąd. Nawet mała woda mineralna noszona przy sobie i popijana od czasu do czasu daje naprawdę wiele.
Aktualnie wróciłem do starej dobrej alkoholizacji i marihuanizacji. Odpowie mi ktoś na pytanie czemu po obaleniu 0,5 wódki, piwa i dwóch win na dwie osoby dalej jestem w stanie napisać w miarę składnego posta na [h]? :-)
Aktualnie wróciłem do starej dobrej alkoholizacji i marihuanizacji. Odpowie mi ktoś na pytanie czemu po obaleniu 0,5 wódki, piwa i dwóch win na dwie osoby dalej jestem w stanie napisać w miarę składnego posta na [h]? :-)
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.