Dział służący omawianiu marszy, petycji i innych form aktywności obywatelskiej.
ODPOWIEDZ
Posty: 141 • Strona 8 z 15
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
electric_terrorist pisze:
strasznie nie lubie socjotechniki jaka stosujesz ty i twoi polityczni idole, nazywanie podatku zlodziejstwem, a solidarnosci spolecznej i zapobiegania przed rozwojem narkomanii i przestepczasci z nia zwiazanej - debilizmem. To jest smieszne, ale tak wlasnie dziala Kurwin zamiast argumentów czysta socjotechnika i populizm.
Nie jestem fanem Janusza Muchy herbu Kurwin, ale co niewłaściwego widzisz w nazywaniu podatków kradzieżą? Przecież pobierane są pod groźbą przymusu, skoro są ludzie, którzy płacić nie chcą, a *muszą* ze strachu przed więzieniem. To jest Twoim zdaniem czysta socjotechnika? Moim zdaniem to samo życie.
I co z tego ze ktos sie przecpa i bedzie sam kowalem wlasnego losu, skoro potem bedzie kul ten los okradajac i zabijajac ludzi zeby miec nacpanie?
A guzik prawda. Beztrosko przekładasz obecne realia społeczno-prawne, w których funkcjonują ćpuny, na proponowaną przez JKM perspektywę urynkowienia (całkowitej swobody produkcji, handlu i posiadania dowolnych substancji psychoaktywnych) rynku narkotyków, mającą zaistnieć w efekcie wycofania się państwa z większości obecnie regulowanych przejawów życia społeczno-gospodarczego i ograniczenia jego funkcji generalnie do ochrony życia i własności obywateli.
Bezwiednie, bo nie bierzesz pod uwagę, że radykalna zmiana całego kontekstu społeczno-prawnego z obecnego potworka "państwa dobrobytu" na coś zbliżonego do minarchii może dotknąć również ćpunów, rynek narkotyków i całą kulturę ćpania. Przykładowo, swoboda produkcji, handlu i posiadania niemal z dnia na dzień rozbiłaby oligopole mafijnych bossów i sprowadziłaby sztucznie zawyżone ceny do naturalnego, rynkowego poziomu - czyli znacznie poniżej obecnych. To z kolei wyeliminowałoby przestępczość związaną z narkotykami, skoro ćpuny nie musiałyby kraść, bo dragi chodziłyby jak świeże bułeczki (można to traktować poniekąd dosłownie ;-) )
Co z tego ze masowa ilosc ludzi wyjdzie na kowalow wlasnego losu, skoro nie bed w stanie pracowac i zasilac gospodarke?
A skąd wiesz, że nie będą? A może to właśnie przeregulowane, etatystyczne, krypto-faszystowskie welfare-warfare state generuje bezrobocie i marazm wśród tzw. niższych warstw? Masz chociaż człowieku pojęcie, jak wygląda rynek pracy i pozycja pracobiorcy, żeby nie wspomnieć o wymogach stawianych potencjalnym pracodawcom, które uniemożliwiają wielu szarym ludziom rozpoczęcie działalności gospodarczej?
Liberalowie sa egoistyczni tak mocno ze nie potrafia zobaczyc ze nie maja z tego zadnejkorzyści ]

Liberałowie może i są egoistyczni, ale piewcy socjaldemokracji to zakichani hipokryci lub pożyteczni idioci, skoro utrzymują, że obecny reżim służy komukolwiek poza napychaniem kabzy politykom i związanym z rządem biznesem.
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 178 / 8 / 0
Sundazed pisze:
Nie jestem fanem Janusza Muchy herbu Kurwin, ale co niewłaściwego widzisz w nazywaniu podatków kradzieżą? Przecież pobierane są pod groźbą przymusu, skoro są ludzie, którzy płacić nie chcą, a *muszą* ze strachu przed więzieniem. To jest Twoim zdaniem czysta socjotechnika? Moim zdaniem to samo życie.
Rownie dobrze kradieza mozna nazwac to ze pracodawca zabiera pieniadze ktore pochodza ze sprzedarzy tego c ozrobili jego robotnicy, a doczego on nawet palcem nie kiwnął. Robotnicy pracuja pracuja dla pracodawcow, a frimy dla państwa. W zamian za podatki panstwo moze otoczyc opieką obywateli, kontrolowac czy produkty na rynku spelniaja normy, czy robotnicy maja dogodne warunki itd.
Owszem mozesz powiedziec ze robol zatrudnia się dobrowolnie, ale do zakladania firmy tez nikt nikogo nie zmusza, brzmi smiesznie ale to dokladnie ta sama zasada, zycie zmusza do pracy.
A guzik prawda. Beztrosko przekładasz obecne realia społeczno-prawne, w których funkcjonują ćpuny, na proponowaną przez JKM perspektywę urynkowienia (całkowitej swobody produkcji, handlu i posiadania dowolnych substancji psychoaktywnych) rynku narkotyków, mającą zaistnieć w efekcie wycofania się państwa z większości obecnie regulowanych przejawów życia społeczno-gospodarczego i ograniczenia jego funkcji generalnie do ochrony życia i własności obywateli.
Bezwiednie, bo nie bierzesz pod uwagę, że radykalna zmiana całego kontekstu społeczno-prawnego z obecnego potworka "państwa dobrobytu" na coś zbliżonego do minarchii może dotknąć również ćpunów, rynek narkotyków i całą kulturę ćpania. Przykładowo, swoboda produkcji, handlu i posiadania niemal z dnia na dzień rozbiłaby oligopole mafijnych bossów i sprowadziłaby sztucznie zawyżone ceny do naturalnego, rynkowego poziomu - czyli znacznie poniżej obecnych. To z kolei wyeliminowałoby przestępczość związaną z narkotykami, skoro ćpuny nie musiałyby kraść, bo dragi chodziłyby jak świeże bułeczki (można to traktować poniekąd dosłownie ;-) )
Wiesz, mam rade, nie nazywaj swoich libertarianskich zapedow poglądami anarhcistycznymi, bo przecietny anarhcista by ci zajebal. Jako ze dzialaem przez wiele lat w fa ito zdaj sie na mnie, wiem co mowie.
W swoich wypocinach celowo podiales sie zaklamania zeby wyjsc na wiarygodnego. Po pierwsze swobodny rynek moglby wyprzec mafijnych bossow, gydby swiat sie opieral na prostych matematycznych zalezonciach o ktorych tak peirdolisz. Jednak mafijni bossowie psoluguja sie technikami niematematycznymi typu zastasznie, oni tez chcieliby sobie zarobic dlatego chetnie udzielaliby tzw ochrony i jestem pewien ze firmy narkotykowe yblby pierwszymi ofiarami takich czynow (mafie pracuja w okol narkomanow, latwiej byloby kontrolowac konfidentow, dlatego teraz najczesciej "chronione" sa rozne puby i bary). Co oznacza ze dragi musialybybc drozsze gdyz firmy placilyby mafii.
Po 2. Narkomani, opiatowcy, feciarze itp, nie sa w stanie pracowac, gdyz nie moga przebywac za dlugo bez substancji psychoaktywnej, nie beda w stanie sie skupic i podjac jakiego kolwiek racjonalnego dzialania. Bez pracy zaczeli by popelniac przestepstwa by miec na cpanie. NAwet jakby znalazla sie praca, ktora cpuny moglyby wykonywac, to pracodawcy z zajebista swobada doboru pracownikow nigdy nie wybiora cpunow.
A skąd wiesz, że nie będą? A może to właśnie przeregulowane, etatystyczne, krypto-faszystowskie welfare-warfare state generuje bezrobocie i marazm wśród tzw. niższych warstw? Masz chociaż człowieku pojęcie, jak wygląda rynek pracy i pozycja pracobiorcy, żeby nie wspomnieć o wymogach stawianych potencjalnym pracodawcom, które uniemożliwiają wielu szarym ludziom rozpoczęcie działalności gospodarczej?
Napisalem o tym wyzej. Wymogi stawiane pracodawca sa dobre i rzetelne, to twoje narzekanie to populizm.
Liberałowie może i są egoistyczni, ale piewcy socjaldemokracji to zakichani hipokryci lub pożyteczni idioci, skoro utrzymują, że obecny reżim służy komukolwiek poza napychaniem kabzy politykom i związanym z rządem biznesem.
to jest typowa libertarianska gadka, zero argumentow, masa socjotechniki i byleby obrazic przeciwnika politycznego, jestes taki jak Kurwin.
Uwaga! Użytkownik electric_terrorist nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 907 / 8 / 0
Nieprzeczytany post autor: Pan Prezes »
Politycy odurzają się oparami władzy, wciągają przez nos jej zapach i zapach pieniędzy, a przed snem walą sobie w żyłę sen o własnej potędze.

większość polityków to populiści rządni władzy :diabolic: :#:
I kórwa chuj Cie obchodzi, że robie błędy ortograficzne!

Legalizować? Tak, ale pod pewnymi obostrzeniami. marihuana nie powinna być dostępna jak bułki i mleko, raczej tak jak alkohol – w specjalnie do tego przeznaczonych miejscach, sklepikach. Dlaczego? Przede wszystkim po to, żeby zlikwidować czarny rynek i utrudnić dostęp nieletnim. Poza tym zarobi na tym budżet państwa. No i jest to szlachetna roślina, z której można robić papier, materiały, nawet ocieplać nią domy. Przecież to absurdalne, żeby zabraniać rosnąć roślinie.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
electric_terrorist pisze:
Rownie dobrze kradieza mozna nazwac to ze pracodawca zabiera pieniadze ktore pochodza ze sprzedarzy tego c ozrobili jego robotnicy, a doczego on nawet palcem nie kiwnął. Robotnicy pracuja pracuja dla pracodawcow, a frimy dla państwa. W zamian za podatki panstwo moze otoczyc opieką obywateli, kontrolowac czy produkty na rynku spelniaja normy, czy robotnicy maja dogodne warunki itd.
Sorry, ale do czego Ty pijesz? Nie pisałem o strukturze wydatków państwa (na co idą podatki, innymi słowy), tylko o etycznej stronie fiskalizmu. Nie odwracaj więc kota ogonem, tylko odpowiedz na jedno, proste pytanie]Wiesz, mam rade, nie nazywaj swoich libertarianskich zapedow poglądami anarhcistycznymi, bo przecietny anarhcista by ci zajebal. Jako ze dzialaem przez wiele lat w fa ito zdaj sie na mnie, wiem co mowie.[/quote]

Ja też mam radę. Chcesz ze mną dyskutować, to nie uciekaj się do podłej manipulacji i nie wkładaj mi w usta rzeczy, których nie napisałem/nie wypowiedziałem. Jakbyś nie zauważył, nie przedstawiłem swoich poglądów, tylko (z grubsza) Kurwina - gościa, którego trudno zresztą uznać za libertarianina, przynajmniej w Rothbardiańskim sensie tego słowa. Być może częściowo pokrywają się one z moimi własnymi, a być może nie. W każdym razie ta kwestia nie jest przedmiotem dyskusji.
Odpuść sobie również rzucanie argumentami ad populum, bo ani mnie ziębi, ani grzeje, co "przeciętny anarchista z FA" (cóż to za wynalazek? jak się mierzy tą "przeciętność"?) myśli na temat libertarian. Po pierwsze, FA nigdy nie reprezentowała i nie reprezentuje opinii wszystkich, czy nawet większości polskich anarchistów. Zwłaszcza obecnie, gdy Federacja została zdominowana (przynajmniej wirtualnie) przez fanatycznych, zacietrzewionych @komów pokroju prawdypunka, których wiedza na temat frakcji w łonie libertarianizmu, głoszonych przez nie idei i historii ruchu pozostaje na żenująco niskim poziomie i sprowadza się do przekonania, że "libertarianie pragną powrotu "XIX-wiecznego, dzikiego kapitalizmu" (co jest wierutną bzdurą, przynajmniej w kontekście agoryzmu i innych odłamów lewicowego libertarianizmu). Po drugie, dogmatyczne trzymanie się "jedynie prawdziwej wizji anarchii" i rzucanie anatem na "inaczej myślących", które cechuje środowisko, na które się powołujesz, zakrawa - moim zdaniem - na jakąś kpinę. Zarówno anarchiści, jak i libertarianie stanowią margines marginesu, więc ostatnie, czego nam trzeba to sekciarskie podejście na zasadzie "moja prawda jest najmojsza". Inna sprawa, że takie podejście trąci autorytaryzmem czystej wody, co w moim przekonaniu niezbyt koresponduje z głoszonymi przez anarchistów ideami...
swobodny rynek moglby wyprzec mafijnych bossow, gydby swiat sie opieral na prostych matematycznych zalezonciach o ktorych tak peirdolisz.
Sorry misiu, ale to Ty pierdolisz trzy po trzy. Jakich "matematycznych zależnościach"??? Idea wolnego rynku głoszona przez libertarian wyrasta z prostej, etycznej zasady "żyj i daj żyć innym". Skoro już jesteśmy przy libertarianach to wspomnę tylko, że bodajże Rothbard napisał, że poparłby wolny rynek nawet gdyby się okazało, że nie jest to najefektywniejszy sposób "produkcji dobrobytu" z tego prostego powodu, że jest on sprawiedliwy. Jak widać, nie ma tu żadnej zimnej, matematycznej kalkulacji.
Jednak mafijni bossowie psoluguja sie technikami niematematycznymi typu zastasznie, oni tez chcieliby sobie zarobic dlatego chetnie udzielaliby tzw ochrony i jestem pewien ze firmy narkotykowe yblby pierwszymi ofiarami takich czynow (mafie pracuja w okol narkomanow, latwiej byloby kontrolowac konfidentow, dlatego teraz najczesciej "chronione" sa rozne puby i bary). Co oznacza ze dragi musialybybc drozsze gdyz firmy placilyby mafii.
Wiesz, czego brakuje w Twoim myśleniu? Dialektycznego podejścia, które Chris Sciabarra ładnie zdefiniował jako "sztukę trzymania się kontekstu". Wciąż zapominasz, że zmianie uległaby nie tylko prawna sytuacja dragów i ćpunów, ale mnóstwa innych sfer życia. Ot, choćby kwestia dostępności broni palnej. Nietrudno przewidzieć, że w sytuacji zniesienia narzuconych przymusem na rynek broni regulacji, każdy obywatel mógłby bezproblemowo nabyć gnata, co znacznie zmniejszyłoby dystans między mafią i społeczeństwem w tym sensie, że znacznemu wzmocnieniu uległaby "pozycja przetargowa" zwykłych obywateli.
Inna sprawa, że produkcja większości obecnych na rynku dragów nie jest wcale taka skomplikowana, jak się niektórym wydaje i - przy znacznie niższych kosztach zdobycia potrzebnych surowców, niż ma to miejsce teraz - mogłaby z powodzeniem odbywać się w domowych warunkach, praktycznie bez jakiegokolwiek pośrednictwa. A chyba nie wierzysz w to, że mafia zyskałaby zdolność kontroli każdego, prywatnego miejsca zamieszkania (patrz też punkt dot. broni)...
Po 2. Narkomani, opiatowcy, feciarze itp, nie sa w stanie pracowac, gdyz nie moga przebywac za dlugo bez substancji psychoaktywnej, nie beda w stanie sie skupic i podjac jakiego kolwiek racjonalnego dzialania.
"...bez substancji psychoaktywnej" - no właśnie. A przecież nasze rozważania osadzone są w świecie, gdzie panuje swoboda produkcji, obrotu i posiadania dragów. Współcześnie dragi są pożądanymi rzadkimi dobrami (ekonomista powiedziałby, że "popyt na dragi jest nieelastyczny") tylko dlatego, gdyż państwo postanowiło niegdyś całkowicie wyeliminować legalną ich podaż, zakładając naiwnie (a przynajmniej taka była idea przewodnia "pionków"; rzeczywiste interesy "rozgrywających" pozostaną dla nas zakryte, choć nietrudno się domyślić, że - jak zawsze - chodziło o kasę, grubą kasę...), że tym samym zmniejszeniu ulegnie popyt. Skutek był odwrotny od zamierzonego. Zakazany owoc zaczął kusić jeszcze bardziej, a kontrolę nad produkcją i dystrybucją przejęła mafia, instytucja z natury amoralna, której wisi dobro konsumentów. Efekt jaki jest, każdy widzi...
NAwet jakby znalazla sie praca, ktora cpuny moglyby wykonywac, to pracodawcy z zajebista swobada doboru pracownikow nigdy nie wybiora cpunow.
Bzdecisz panie, znowu wyłażą Twoje braki w dialektycznym myśleniu. Ale przede wszystkim, braki w wiedzy historycznej odnośnie kształtowania się kapitalizmu rozumianego jako "system pracy najemnej" (trochę dziwne, jak na ex-anarchistę). Otóż, kapitalizm swoje istnienie zawdzięcza od początku do końca wsparciu państwa i bez tego wsparcia system ów zostałby raczej wyparty przez rzeczywistość małych, relatywnie równych sobie, samodzielnych producentów (indywidualnych lub zrzeszonych w kolektywy czy akcjonariaty pracownicze). Ćpun, o ile tylko znalazłby się popyt na jego zdolności, nie musiałby się u nikogo najmować... Więcej na temat genezy kapitalizmu i wolnościowych alternatywach można przeczytać tutaj.
Napisalem o tym wyzej. Wymogi stawiane pracodawca sa dobre i rzetelne, to twoje narzekanie to populizm.
A skąd wiesz, że "dobre i rzetelne"? Co to w ogóle jest "dobro"? Skończ proszę z takim pustym pierdoleniem, bo to nigdzie nie prowadzi.
to jest typowa libertarianska gadka, zero argumentow, masa socjotechniki i byleby obrazic przeciwnika politycznego, jestes taki jak Kurwin.
Ależ skąd, ja tylko wbiłem sie w Twoje buty i odpłaciłem pięknym za nadobne.
Nie mogę? Hmm, ciekawa filozofia, po linii słynnego afrykańskiego myśliciela... ten tego, jak mu było?
Aaa, już pamiętam - Kalego...
Ostatnio zmieniony 13 sierpnia 2007 przez Sundazed, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 178 / 8 / 0
Sundazed pisze:
Sorry, ale do czego Ty pijesz? Nie pisałem o strukturze wydatków państwa (na co idą podatki, innymi słowy), tylko o etycznej stronie fiskalizmu. Nie odwracaj więc kota ogonem, tylko odpowiedz na jedno, proste pytanie]

Nie. Napisalem dlaczego, a ty mi zarzucasz jakies odwracanie kota ogonem.
Podatki to kradziez tylko wtedy kiedy pracodastwo (czyli zarabianie na pracy innych) to kradziez.
Czy pracodatwo to kradzież czy nie.
Odpuść sobie również rzucanie argumentami ad populum, bo ani mnie ziębi, ani grzeje, co "przeciętny anarchista z FA" (cóż to za wynalazek? jak się mierzy tą "przeciętność"?) myśli na temat libertarian.
chcialem tylko, zebys nie proklamowal swoich poglądów syzldem anarchistycznym. Ten pan którego masz w awatarze również nie byłby z tego zadowolony.
Po pierwsze, FA nigdy nie reprezentowała i nie reprezentuje opinii wszystkich, czy nawet większości polskich anarchistów. Zwłaszcza obecnie, gdy Federacja została zdominowana (przynajmniej wirtualnie) przez fanatycznych, zacietrzewionych @komów pokroju prawdypunka,
Federacja Anarchistyczna to wspolnota ideaowa opierająca się o plaszczyzne programową wytworzoną przez działaczy. Prawapunk nie jest działaczem fa, wlasciwie to nikt go nie zna z reala nawet, vhodza podejrzenia ze to szpicel.
NA tych forach itd wypowiadaja sie tylko kinderpunki i pseudo aanarchisci siedzacy w domach i nic nie robiacy, prawdziwe dzialanie fa to dzaialanie na zywo.
których wiedza na temat frakcji w łonie libertarianizmu, głoszonych przez nie idei i historii ruchu pozostaje na żenująco niskim poziomie i sprowadza się do przekonania, że "libertarianie pragną powrotu "XIX-wiecznego, dzikiego kapitalizmu" (co jest wierutną bzdurą, przynajmniej w kontekście agoryzmu i innych odłamów lewicowego libertarianizmu).
Libertarianizm _zawsze_ sprowadza sie do wyzysku, naturalne jest bowiem ze swoboda pracodawcy jest odwrotnie proporcjonalna do swobody pracownika, jedyna metodą by rozwiązac ten konflikt sa sankcje prawne (odrzucane przez fa badz usuniecie podzialy na pracownikow i pracodawcow. Ale na peno nie robta co chceta.
A slowa "co jest wierutna bzdura" to zwyczajny narcyzm ideowy bez argumentów.
Po drugie, dogmatyczne trzymanie się "jedynie prawdziwej wizji anarchii" i rzucanie anatem na "inaczej myślących", które cechuje środowisko, na które się powołujesz, zakrawa - moim zdaniem - na jakąś kpinę. Zarówno anarchiści, jak i libertarianie stanowią margines marginesu, więc ostatnie, czego nam trzeba to sekciarskie podejście na zasadzie "moja prawda jest najmojsza". Inna sprawa, że takie podejście trąci autorytaryzmem czystej wody, co w moim przekonaniu niezbyt koresponduje z głoszonymi przez anarchistów ideami...
Bzdura, FA jest wspolnota ideowa, dzialajacach na zasadach konsensu badz kompromisu. JEsli wiec anarchisci ktorzy chca cokolwiek robic w kieurnku wlasnych idei (squoting, obozy antygraniczne, food not bombs, anty g-8, spontaniczne demonstracje, uczciwy handel, antifa itp), wspolnie odrzucaja libertarianizm, anarchokomuznim, anarcho-syndykalizm i inne tego typu szity, to znaczy, ze wyznawcy tych pogladow, potrafia tylko napinac przez neta a nie robic cos sensownego.
Jesli chodzi o mnie to nadal ideowo jestem anarchista, jednak przestalem byc marzycielem i przestalem wierzyc w utopie.

Sorry misiu, ale to Ty pierdolisz trzy po trzy. Jakich "matematycznych zależnościach"??? Idea wolnego rynku głoszona przez libertarian wyrasta z prostej, etycznej zasady "żyj i daj żyć innym". Skoro już jesteśmy przy libertarianach to wspomnę tylko, że bodajże Rothbard napisał, że poparłby wolny rynek nawet gdyby się okazało, że nie jest to najefektywniejszy sposób "produkcji dobrobytu" z tego prostego powodu, że jest on sprawiedliwy. Jak widać, nie ma tu żadnej zimnej, matematycznej kalkulacji.
Ciekawe czy Proudhon by poparł.... "idea zyj i daj zyc innym" zaearta jest w kolektywizmie, z libertarianizmem nie ma ona nic wspolnego. W xix wieku pracodawcy to byli burzuje, robotnik byl scierwem, teraz po zmianach mentalnych pozaostaja te same zaleznosci, pracodawca jest wladca w swoim zakladzie i oddanie mu pelnej swobody jest DEBILNE, to tak samo jak dac pelna swobode wladcy panstwa (a mial ją Hitler, Stalin, Mao i inni)
Wiesz, czego brakuje w Twoim myśleniu? Dialektycznego podejścia, które Chris Sciabarra ładnie zdefiniował jako "sztukę trzymania się kontekstu". Wciąż zapominasz, że zmianie uległaby nie tylko prawna sytuacja dragów i ćpunów, ale mnóstwa innych sfer życia. Ot, choćby kwestia dostępności broni palnej. Nietrudno przewidzieć, że w sytuacji zniesienia narzuconych przymusem na rynek broni regulacji, każdy obywatel mógłby bezproblemowo nabyć gnata, co znacznie zmniejszyłoby dystans między mafią i społeczeństwem w tym sensie, że znacznemu wzmocnieniu uległaby "pozycja przetargowa" zwykłych obywateli.
Nie manipuluj kolego, na forum ci to wychodzilo calkiem niezle, ale ja widze twoje manipulacje. Czemu masz podstawy zeby pisac ze bron palna ochroni cie przed mafia? Myslisz ze jak kupisz gnata to juz mafia ci nic nie zrobi, oni maja wiele lat praktyki i ogromne doswiadczenie w tym co robia, a bron palna nie jest cudownym lekiem. zwroc uwage ze uzbrojona policja nie ptorafi sobie poradzic z bossami, w sieci w padaja plotki.
Inna sprawa, że produkcja większości obecnych na rynku dragów nie jest wcale taka skomplikowana, jak się niektórym wydaje i - przy znacznie niższych kosztach zdobycia potrzebnych surowców, niż ma to miejsce teraz - mogłaby z powodzeniem odbywać się w domowych warunkach, praktycznie bez jakiegokolwiek pośrednictwa. A chyba nie wierzysz w to, że mafia zyskałaby zdolność kontroli każdego, prywatnego miejsca zamieszkania (patrz też punkt dot. broni)...
Znów manipulacja. PRdukcja piwa i wina jest w polsce legalna a mimo to znakomita wiekszosc ludzi nie produkuje tylko kupuje. Taka jest mentalnosc ludzka: nie ma sensu robic gdy mozna kupic.
Poza tym mafii nie bedzie interesowac produkacja na domowy uzytek, mafia dopiero sie zainteresuje jak ktos zacznie zarabiac, a do tych zbijajacych pieniadze mozna bedzie bez problemu dojsc.

"...bez substancji psychoaktywnej" - no właśnie. A przecież nasze rozważania osadzone są w świecie, gdzie panuje swoboda produkcji, obrotu i posiadania dragów. Współcześnie dragi są pożądanymi rzadkimi dobrami (ekonomista powiedziałby, że "popyt na dragi jest nieelastyczny") tylko dlatego, gdyż państwo postanowiło niegdyś całkowicie wyeliminować legalną ich podaż, zakładając naiwnie (a przynajmniej taka była idea przewodnia "pionków"; rzeczywiste interesy "rozgrywających" pozostaną dla nas zakryte, choć nietrudno się domyślić, że - jak zawsze - chodziło o kasę, grubą kasę...), że tym samym zmniejszeniu ulegnie popyt. Skutek był odwrotny od zamierzonego. Zakazany owoc zaczął kusić jeszcze bardziej, a kontrolę nad produkcją i dystrybucją przejęła mafia, instytucja z natury amoralna, której wisi dobro konsumentów. Efekt jaki jest, każdy widzi...
Zakladalem ze wiesz oczym mowimy :|. Rozumiem ze masz namysli ze mogliby se przycpac podczas pracy?
Czlowieku! Miales kiedys do czynienia z opiatami? Po zazyciu nawet stosunkowo niewielkich ilosci kodeiny po prostu NIE DA SIE PRACOWAC, nie da sie wykonyuwac zadnych sensownych czynnosci, chce sie tylko lezec i nieuzywac mozgu (wiem to z autopsji). A mowie tutaj o kodeinia a nie otakich smokach ja majka czy hera.
NA OIPIATACH SIE NIE DA PRACOWAC, a opiatowcy bez nich rowniez nie beda wstanie.

Bzdecisz panie, znowu wyłażą Twoje braki w dialektycznym myśleniu. Ale przede wszystkim, braki w wiedzy historycznej odnośnie kształtowania się kapitalizmu rozumianego jako "system pracy najemnej" (trochę dziwne, jak na ex-anarchistę). Otóż, kapitalizm swoje istnienie zawdzięcza od początku do końca wsparciu państwa i bez tego wsparcia system ów zostałby raczej wyparty przez rzeczywistość małych, relatywnie równych sobie, samodzielnych producentów (indywidualnych lub zrzeszonych w kolektywy czy akcjonariaty pracownicze). Ćpun, o ile tylko znalazłby się popyt na jego zdolności, nie musiałby się u nikogo najmować...
Zastanawia mnie, czy ty wchodizsz na forum cpunow zeby gadac o polityce, bo twoja wiedza o substancjach psychoaktywnych pozostawia wiele do zyczenia. Ludzie ktorzy beztrosko zazywali opiaty badz stymulanty przestaja myslec sensownie i prsedsiebiorcza, taki cpun nie chce zarobic kilku milionow zeby do konca zycia mial cpanie, tylko kilka banktowo by mial nastepna dawke, co wiecej,m na zalozenie wlasnej dzialansoci trzeba miec sprzet miejsce itd, uwerz mi ze cpuny nei sa przedsiebiorcze.
A skąd wiesz, że "dobre i rzetelne"? Co to w ogóle jest "dobro"? Skończ proszę z takim pustym pierdoleniem, bo to nigdzie nie prowadzi.
Warunki ktore musi spelniac pracodawca to odpowiednie zaplecze finansowe, dobre warunki pracy, brak podejrzenia o popelnienei przestestwa zwiazengo z dzialalnoscia itp. Te warunki sa dla dobra pracownikow, konsumentow i samego pracodawcy, po prostu dzieki nim mozna zatrzymac narwancow, ktorzy porywaja sie z motyka na slonce, dzieki nim istnieje szansa ze zakladana firma nie zabnkrutuje po dwoch miesiacach.
Ależ skąd, ja tylko wbiłem sie w Twoje buty i odpłaciłem pięknym za nadobne.
Nie mogę? Hmm, ciekawa filozofia, po linii słynnego afrykańskiego myśliciela... ten tego, jak mu było?
Aaa, już pamiętam - Kalego...
Manipulacja poraz kolejny. Ja uzasadnilem dlaczego nazywam liberałów egoistami (przyznales mi racje). A ty powiedziałeś coś w stylu "Tanie wino jest dobre bo jest dobre i tanie" + dotego obrazanie przeciwinika co u ciebie chyba wpadlo juz w nawyk
Uwaga! Użytkownik electric_terrorist nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
Nie. Napisalem dlaczego, a ty mi zarzucasz jakies odwracanie kota ogonem.
Nie napisałeś. Przedstawiłeś jedynie dość kulawy schemat struktury kapitalistycznej gospodarki, podczas gdy ja od początku poruszam się po etycznej płaszczyźnie zagadnienia fiskalizmu. Wniosek? Twój argument to klasyczna kula wystrzelona w płot.
Podatki to kradziez tylko wtedy kiedy pracodastwo (czyli zarabianie na pracy innych) to kradziez.
Czy pracodatwo to kradzież czy nie.
Zastanawia mnie Twój apodyktyczny i absolutyzujący ton. Osobiście znam libertarian, którzy nie mają nic przeciwko pracy najemnej i wartości dodanej (zysku kapitalisty) jako takiej (ba, sami pracują “pod batem” kapitalisty), a czują się okradani przez państwo, kiedy sięga do ich kieszeni, ściągając podatki. Dla równowagi dodam, że zetknąłem się również z osobnikami, którzy nie mają nic przeciwko przymusowi fiskalnemu, a czują się wykorzystywani przez “krwiożerczych kapitalistów” w systemie pracy najemnej.

Innymi słowy, żeby móc sensownie odpowiedzieć na pytania “czy podatek jest kradzieżą” i “czy wartość dodana jest kradzieżą” należy zdać sobie sprawę z pozornie oczywistego faktu, że nie rozmawiamy o stałych relacjach między kwazarami czy innymi obiektami przyrody (rzekomo) nieożywionej, a ludźmi z ich całą zmiennością i nieprzewidywalnością. Istotami z krwi i kości, wyznającymi przeróżne – często sprzeczne - systemy wartości. Więc dla jednego podatek jako taki, bez względu na wysokość, to rozbój w biały dzień, a dla drugiego na odwrót - moralna powinność. Ty, zarzucając JKM socjotechnikę i fałszowanie rzeczywistości, sam dopuszczasz się dokładnie tego samego, orzekając o “dobrowolności podatków”. Ignorujesz bowiem pewną grupę społeczną (anarchiści i libertarianie), którzy traktują przymus podatkowy jako rzecz całkowicie niemoralną.
To miałem na myśli pisząc “dla mnie to samo życie”. Zejdź z obłoków abstrakcji i górnolotnych hasełek o solidarności społecznej i zacznij patrzeć na ludzi jako takich, może wtedy zrozumiesz swój błąd...
chcialem tylko, zebys nie proklamowal swoich poglądów syzldem anarchistycznym. Ten pan którego masz w awatarze również nie byłby z tego zadowolony.
To muszę Cię zmartwić, bo nie zamierzam przestać, choćby mnie cała FA chciała zlinczować. Zresztą, to co wyłożyłem do tej pory to tylko drobny procent moich poglądów, więc nie Tobie orzekać do czego mam prawo, a do czego nie. To samo się tyczy Mr V z mojego avataru ;-)
Federacja Anarchistyczna to wspolnota ideaowa opierająca się o plaszczyzne programową wytworzoną przez działaczy. Prawapunk nie jest działaczem fa, wlasciwie to nikt go nie zna z reala nawet, vhodza podejrzenia ze to szpicel.
A to ciekawe. Mam w zakładkach stronę FA, wchodzę i co czytam? “www.fa.prv.pl - strona wykonana przez "prawdapunka" aktualizacje: Żaczek.
Strona Dostosowana Pod Mozillę 1.x., IE 5.0 oraz Operę 7.xx ” %-D

Konfident wam stronkę projektował? Nieźle, nieźle... %-D
NA tych forach itd wypowiadaja sie tylko kinderpunki i pseudo aanarchisci siedzacy w domach i nic nie robiacy, prawdziwe dzialanie fa to dzaialanie na zywo.
Typowe, sekciarskie pierdololo. Myślenie w stylu: jesteśmy tymi “prawdziwymi”, bo robimy zadymy, a wy, kanapowi anarchole, jesteście “pseudo”. Tylko, że bez tych “kanapowców” - ludzi, których głównym zajęciem było i jest dywagowanie, dzielenie włosa na czworo – anarchizm prawdopodobnie nigdy nie powstałby.Miej to na uwadze, kiedy następnym razem zechcesz komuś zarzucić “bycie pseudo” tylko dlatego, że nie chodzi lać się ze skinami, nie mieszka w squacie, a swojemu “nie-rządowi” daje wyraz tylko w necie.
Libertarianizm _zawsze_ sprowadza sie do wyzysku
???
Chyba nie czytałeś nigdy Hessa, Longa czy Konkina. Zresztą, bez obrazy, ale odnoszę wrażenie że nie czytałeś nigdy żadnej libertariańskiej pozycji, a poglądy libertarian znasz tylko z drugiej czy nawet trzeciej ręki. Smutne to, bo typowe niestety dla większości jadących po lib-ach anarcholi, jakich znam.
naturalne jest bowiem ze swoboda pracodawcy jest odwrotnie proporcjonalna do swobody pracownika
W systemie państwowego kapitalizmu, mylnie utożsamianym z wolnym rynkiem, tak. Na wolnym rynku postulowanym przez libertarian nie. Zrozum wreszcie, że to, co libertarianie nazywają “wolnym rynkiem” jest tylko innym określeniem woluntaryzmu, dobrowolnego (współ)działania ludzkich jednostek – idei stricte anarchistycznych, jakby nie było. To nie libertariański “wolny rynek” (który nie istnieje w żadnym sektorze oficjalnej, legalnej gospodarki), a system państwowej gwarancji przywileju wynosił i wynosi kapitalistów ponad pracowników, zakazując tym ostatnim wielu radykalnych działań (różne formy akcji bezpośredniej) i kanalizując dążenia robotnicze w ramach oficjalnych, ugodowych związków zawodowych. W poprzednim moim poście podałem link do artykułu Carsona, w którym gość dość szczegółowo omawia tę kwestię. Oczywiście nie raczyłeś przeczytać, bo i po co? Lepiej profilaktycznie nawrzucać na libertarian, niech mają za swoje, zaplute karły reakcji...
Ale na peno nie robta co chceta.
Nie znam żadnego libertarianina, który by to postulował.
slowa "co jest wierutna bzdura" to zwyczajny narcyzm ideowy bez argumentów
O kurwa, człowieku, czego Ty oczekujesz? Że Ci wyłożę od podstaw, szczegółowo, założenia agoryzmu, zielonego libertarianizmu, ifeminizmu, geolibertarianizmu czy poglądy antykapitalistycznych wolnorynkowców pokroju Benjamina Tuckera czy (wspomnianego już) Kevina Carsona? Przecież wystarczy wejść choćby na stronki, do których linki mam w opisie. To nie boli, uwierz mi...
electric_terrorist pisze:
Sundazed pisze:
Po drugie, dogmatyczne trzymanie się "jedynie prawdziwej wizji anarchii" i rzucanie anatem na "inaczej myślących", które cechuje środowisko, na które się powołujesz, zakrawa - moim zdaniem - na jakąś kpinę. Zarówno anarchiści, jak i libertarianie stanowią margines marginesu, więc ostatnie, czego nam trzeba to sekciarskie podejście na zasadzie "moja prawda jest najmojsza". Inna sprawa, że takie podejście trąci autorytaryzmem czystej wody, co w moim przekonaniu niezbyt koresponduje z głoszonymi przez anarchistów ideami...
Bzdura, FA jest wspolnota ideowa, dzialajacach na zasadach konsensu badz kompromisu. JEsli wiec anarchisci ktorzy chca cokolwiek robic w kieurnku wlasnych idei (squoting, obozy antygraniczne, food not bombs, anty g-8, spontaniczne demonstracje, uczciwy handel, antifa itp), wspolnie odrzucaja libertarianizm, anarchokomuznim, anarcho-syndykalizm i inne tego typu szity, to znaczy, ze wyznawcy tych pogladow, potrafia tylko napinac przez neta a nie robic cos sensownego.
Oczywiście, o tym co sensowne i warte uwagi decyduje wyłącznie Święte Officium Przewielebnej FA ]na pewno[/b] nie wstąpię %-D

“Anarchiści”, kurwa jego mać, dobre sobie...
Ciekawe czy Proudhon by poparł.... "idea zyj i daj zyc innym" zaearta jest w kolektywizmie, z libertarianizmem nie ma ona nic wspolnego.
Po pierwsze – bzdura. Idea ta nie jest na stałe przywiązana do żadnej z odmian anarchizmu, obojętnie czy mowa o anarchoindywidualiźmie [Stirner, Proudhon (którego mylnie zdajesz się łączyć z jakąś formą komunizmu, gdy tymczasem gość nie miał nic przeciwko legalnej własności prywatnej, którą - dla odróżnienia od tytułów własności nadawanych przez państwo i będących efektem grabieży – nazywał mieniem), Warren, Tucker etc], czy o różnych mutacjach kolektywistycznego nurtu.
Po drugie - to, że kolektywistyczne propozycje nie są explicite wysuwane przez prominentnych libertariańskich myślicieli (co nie jest do końca prawdą, wystarczy poczytać w “Manifeście Libertariańskim” Rothbarda, co autor proponuje zrobić z państwowymi firmami i obiektami, co do których nie da się ustalić legalnego – w libertariańskim sensie – właściciela, bo np. zostały od początku do końca stworzone “na państwowym”) nie oznacza, że nie mogą być jedną z implikacji wolnego rynku. Idea samoposiadania zakłada przecież, że człowiek ma prawo ze swoim ciałem i własnością zrobić cokolwiek, dopóki nie ogranicza tego samego prawa innym ludziom. Co oznacza swobodę tworzenia komun, kolektywów pracowniczych, łączenia prywatnych działek w ramach jednej, gminnej – kolektywnie zarządzanej - włości etc.
Czemu masz podstawy zeby pisac ze bron palna ochroni cie przed mafia?
Bo potrafię ruszyć wyobraźnią i trochę się interesuję walką partyzancką, milicjami obywatelskimi i innymi formami oddolnej, społecznej samoobrony?
Myslisz ze jak kupisz gnata to juz mafia ci nic nie zrobi, oni maja wiele lat praktyki i ogromne doswiadczenie w tym co robia
A kto mówi o mnie? Czemu – skoro już pływamy po wodach Utopii – nie weźmiesz jako przykładu kilku tysięcy uzbrojonych po zęby i ćwiczonych od kołyski w duchu militaryzmu gości (współczesne milicje obywatelskie w USA się kłaniają)?
a bron palna nie jest cudownym lekiem. zwroc uwage ze uzbrojona policja nie ptorafi sobie poradzic z bossami, w sieci w padaja plotki.
A skąd wiesz, że broń palna ma w tym przypadku jakiekolwiek znaczenie? Może po prostu państwowa policja jest nieudolna z racji tego, że jest państwowym, odgórnie zarządzanym, nieefektywnym monopolem? Podatnym na korupcję, dodam...
Znów manipulacja. PRdukcja piwa i wina jest w polsce legalna a mimo to znakomita wiekszosc ludzi nie produkuje tylko kupuje. Taka jest mentalnosc ludzka: nie ma sensu robic gdy mozna kupic.
Nie napisałem: “wszystkich istniejących używek”. Chodziło mi przede wszystkim o MJ i inne, naturalne środki psychoaktywne. W przypadku piwa i wina sprawa jest oczywista: chałupniczo da się je wyprodukować, ale efekt końcowy często jest nijaki w porównaniu do tego, co proponują uznane marki, no i koszty są wyższe, niż przy kupnie gotowego produktu. Poza tym, domowa produkcja piwa czy wina gronowego wcale nie jest łatwa, więc nie wiem, po kiego chuja podajesz ten przykład, skoro wyraźnie zaznaczyłem, że mam na myśli łatwe do wytworzenia używki (jak enteogeny).
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
Zakladalem ze wiesz oczym mowimy :|. Rozumiem ze masz namysli ze mogliby se przycpac podczas pracy?
Nie. A w każdym razie nie tylko.
Czlowieku! Miales kiedys do czynienia z opiatami? Po zazyciu nawet stosunkowo niewielkich ilosci kodeiny po prostu NIE DA SIE PRACOWAC, nie da sie wykonyuwac zadnych sensownych czynnosci, chce sie tylko lezec i nieuzywac mozgu (wiem to z autopsji).
Co Ty pierdolisz? Tak się składa, że miałem do czynienia z dawką kodeiny circa 300mg (Antidol 15 x 2 po ekstrakcji) i bez żadnego problemu mogłem sensownie pisać referat (niewielka ilość, po której rzekomo nie mógłbym pracować). Zielona, którą znam osobiście /szkoda, że odeszła z forum/, ma dużo większe ode mnie doświadczenie z opiatami, brała znacznie więcej i częściej (nie tylko kodę). Opowiadała, że na opiatowej bani może robić dosłownie wszystko – sam widziałem efekty w postaci wcale niezłych rysunków, wyrzeźbionych w glinie kubeczków, mis etc.

Zresztą, wystarczy poczytać na [h] artykuł o Rushu Limbaugh. Guru neoconsów, człowiek, który odnosił niemałe sukcesy w biznesie (liczone w dziesiątkach milionów dolarów), jeden z ojców sukcesu wyborczego Busha juniora. I co? Parę miesięcy temu wyszło na jaw, że od lat jest poważnie wpierdolony w opiaty, głównie OxyContin (tzw. hillbilly heroin). Jednak nałóg nie przeszkodził mu karierze zawodowej, co więcej, gość zeznał, że nawet swoje największe kontrakty wygrał kiedy był non stop na bani.

Mało? Może mam jeszcze napisać o S.T. Coleridge'u, jednym z prekursorów angielskiego romantyzmu, który jedno ze swoich największych dzieł “Kubla Chan” stworzył w czasie opiumowego snu?
twoja wiedza o substancjach psychoaktywnych pozostawia wiele do zyczenia.
I kto to pisze?
Ludzie ktorzy beztrosko zazywali opiaty badz stymulanty przestaja myslec sensownie i prsedsiebiorcza, taki cpun nie chce zarobic kilku milionow zeby do konca zycia mial cpanie, tylko kilka banktowo by mial nastepna dawke, co wiecej,m na zalozenie wlasnej dzialansoci trzeba miec sprzet miejsce itd, uwerz mi ze cpuny nei sa przedsiebiorcze.
Jak zwykle uogólniasz. Mam znajomą, której kumpel siedział długo w dziennikarstwie (mowa o najpoważniejszych wydawnictwach) i opowiadał, że stymulanty – władek, a jeszcze częściej koko - w tym fachu to absolutna NORMA.
Warunki ktore musi spelniac pracodawca to odpowiednie zaplecze finansowe, dobre warunki pracy, brak podejrzenia o popelnienei przestestwa zwiazengo z dzialalnoscia itp. Te warunki sa dla dobra pracownikow, konsumentow i samego pracodawcy, po prostu dzieki nim mozna zatrzymac narwancow, ktorzy porywaja sie z motyka na slonce, dzieki nim istnieje szansa ze zakladana firma nie zabnkrutuje po dwoch miesiacach.
Wciąż same ogólniki. Jakie zaplecze finansowe jest “odpowiednie”? Jakie warunki pracy są “dobre”?
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 178 / 8 / 0
1. Dlatego ze panuje przekonanie iz praca dla kogos uszlachetnia a praca dla panstwa do zlodziejstwo. Dopoki zyjemy we wspolnoscie panstwoej (chociaz marzy mi sie panstwo samorządów), tak dlugo podatek jest nie zbedny. Libertarianów i wszystkich innych przeciwników podatków przekonuje propagadna wmawiajaca ze z placenia podatków nie ma zadnych krozyśći. Ale to nie prawda. Dzięki podatkom niezamieszkane tereny mozna utrzymac w czystosci, mozna stac na strazy srodowsika, mozna walczyc z przestepczoscia u pdostaw, prowadzic edukacje (co sie tyczy takze biednych dzieci ktore moglyby duzo osiagnac, ale nigdy nieznalazlyby pieniedzy na prywatne szkolnictwo) prowadzic dezynsekcje i deraturyzacje ulic i kanalizacji, sa uslugi korych niewykonuje sie na prywatne zlecenia, bez podatków zycie byloby skomplikowane.

2. to ze prawdapunk zalozyl strone fa.prv.pl to jeszcze nic nie znaczy, jesli nie wierzysz ze nikt go nie zna zapytaj sie tego zaczka od aktualizacji.

3. Ci kanapowi naarchisci nic nie robia w imie swoich pogląów, prowadzadziałania w internecie, smiechu warte, nie usprawiedliwiaj ich w taki sposób, z prostej sprawy oni nie sa PRoudhonami, Bakuninami, Kropotkinami, ktorzy przemyslenia wynosili z doswiadczen a NIE odwrotnie. Pewnie jestes taki jak oni i dlateog ich bronisz. ALE WSPOLCZESNY ANARCHIZM wywodzi sie z ruchu hipisowskeigo z lat 60 z AKTYWNEGO DZIALANIA.
Czasy ze filozofowanie bylo wazniejsze od dzialania minely.

4.Z tym "Święte Officium Przewielebnej FA", to manipulacja w twoim stylu, FA nie decyduje jakie poglądy są słuszne, fa odzwierciedla poglądy działaczy, należą do niej ludzie którzy chcą realizować swoje poglądy, którzy chcą COŚ robic, wiec jesli neinalezą do niej libertarianie (czyli nie ma nutki libertarianizmu w wypracowanej plaszyczyzny programowej) to sam wysnuj wniosek

5. Jaka masz praktyke w walkach partyzanckich? Bo w ruszaniu wyobraznia dosyc duza.

6. Wolny dostęp do broni to nei tylko milicje obywatelskie, to takze spontaniczne napady na sklepy i banki, morderstwa dla zabawy, zaspokajanie i realizacja psychicznych problemow etc (myslisz ze dlaczego takei rzeczy obserwuje sie glownie w _amerykanskich_ serialach sensacyjnych, a wpolsce sa rzadkoscia?).

7 Uwierz mi produkcja LSD bez wiedzy i doswiadczenia ogólnie-chemicznego (a nie tylko wiedzy o produkcji tej substancji) moze byc bardzo niebezpieczna. Mowil o tym sam Albert Hofmann. To sam osie tyczy wiekszosci chemicznych dragów, nie tylko latwo sie poparzyc sie jakims kwasem badz zasada, mozna zatruc sie oparami, badz zle oddzielic narkotyk od substancji trujacych (innych produktow), myslisz ze dlaczego spidy tak czesto sa zanieczyszczone, a heroina w polsce wlasciwie zawsze? To jest to samo jak z tym winem, produkt robiony w domu nijak ma sie do tego robionego na skale przemysłową.

8. Chcialbym to zobaczy twoje "bez zandego problemu" ;]. Tak sie sklade ze koda upierdolila mi pol roku zycia i dobrze znam efekty wystepujace po tej substancji, jesli nie wystapilo u ciebie uczucie ze nie ma sensu marnowac energii tzn ze albo klamiesz albo pani dala ci zly lek ;]. Co do tego biznesmena to jedna jaskolka wiosny nie cyzni.
A co do tego pisarza, to fakt, opiaty sprzyjaja artystom. ALE MALO KTO MA TALENT.
I nie unas sie tak dumom bo takie pojedyncze przypadki na kilka milionow opiatowcow, to nie powod do dumy.


9. Moglbym uwierzyc ze dziennikarze napierdalaj amfe, ale koko?! juz widze dziennikarza w euforii ktory nie ptorafilby powstryzmac smiechu przed zadaniem kolejnego pytania. Ciekawe czy robotnicy pracujacy na wysokosciach, saperzy i inni wymagajacy koncentracji tez napierdalaja stymulanty.

10. Odpowiednie zaplece finansowe to takie ktore pozwoli przetrwac w firmie pierwszy okres, w ktorym przychody nie beda zbyt wilekie z powodu wbijania sie na rynek, jest ono zalezne od branzy firmy.
Dobre warunki pracy to takie ktore pozwalaja bezpiecznie i wygodnie wykonywac dana praca np obecnosc wyciagow, kafelkow, sprawnego systemu wentylacji, kompletu odziezy i zapasowej odziezy ochronnej w laboratorium chemicznym.
Jak widzisz przy kazdej firmie kryteria sa rozne, wiec tego nie da sie nieuogolniac.
Uwaga! Użytkownik electric_terrorist nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
electric_terrorist pisze:
Dopoki zyjemy we wspolnoscie panstwoej (chociaz marzy mi sie panstwo samorządów), tak dlugo podatek jest nie zbedny.
Więc niech ci, co uważają sie za “wspólnotą państwową” uiszczają, jeśli tego pragną, ów “niezbędny podatek”. Tylko że ja nie poczuwam się do członkostwa w jakiejkolwiek “wspólnocie państwowej”. Podobnie tysiące anarchistów i libertarian. Pragnę iść swoją drogą, bez przymusowej “dobroczynności”, nieważne - państwowej, czy prywatnej.
Libertarianów i wszystkich innych przeciwników podatków przekonuje propagadna wmawiajaca ze z placenia podatków nie ma zadnych krozyśći.
Bzdura. Ponownie dajesz świadectwo swojej ignorancji w zakresie libertariańskich idei i postaw. Niewielu jest utylitarystów wśród libertarian, uzasadniających swoje antyrządowe poglądy zimną kalkulacją zysków i strat. Ze znanych nazwisk, poza Davidem Friedmanem (i może Bryanem Caplanem, ale tu nie jestem pewien) nikt nie przychodzi mi na myśl. Większość odwołuję się do etyki, często wykładanej w postaci prawa naturalnego (nie mylić z identycznym terminem z teologii katolickiej!).
Ale to nie prawda.
Oczywiście, żaden ze znanych mi libertarian nie twierdzi inaczej. “Jakieś” korzyści płyną z podatków, ktoś na nich korzysta. W innym wypadku jaki byłby sens wprowadzania przymusowego opodatkowania? Powstaje jednak pytanie, czy zyskują faktycznie te sfery rzeczywistości, które wymieniasz? I jeszcze ważniejsze]status quo[/i]?
Dzięki podatkom niezamieszkane tereny mozna utrzymac w czystosci, mozna stac na strazy srodowsika, mozna walczyc z przestepczoscia u pdostaw, prowadzic edukacje (co sie tyczy takze biednych dzieci ktore moglyby duzo osiagnac, ale nigdy nieznalazlyby pieniedzy na prywatne szkolnictwo) prowadzic dezynsekcje i deraturyzacje ulic i kanalizacji, sa uslugi korych niewykonuje sie na prywatne zlecenia, bez podatków zycie byloby skomplikowane
Tak sądzisz? A moim zdaniem można z powodzeniem wyobrazić sobie (a także wskazać na konkretne, historyczne egzemplifikacje) realizowanie tych zadań bez udziału elementu przymusu ze strony państwa/prywatnych oprawców.
to ze prawdapunk zalozyl strone fa.prv.pl to jeszcze nic nie znaczy, jesli nie wierzysz ze nikt go nie zna zapytaj sie tego zaczka od aktualizacji.
Może tak, może nie. Średnio obchodzi mnie ta organizacja, której obecny, dogmatyczny kurs (przynajmniej w kwestii libertarian, ale nie tylko, jak sądzę) zdążył jeszcze bardziej podzielić i tak podzielone środowisko polskich wolnościowców.
Ci kanapowi naarchisci nic nie robia w imie swoich pogląów, prowadzadziałania w internecie, smiechu warte
A więc, Twoim zdaniem, lepiej jest robić “coś”, choćby nie wiem jak głupiego, nieistotnego, czy wręcz szkodliwego dla “sprawy”, niż uważnie analizować otaczającą nas rzeczywistość? Żeby było jasne: absolutnie nie deprecjonuję praktyki, co usiłujesz mi fałszywie imputować. Wręcz przeciwnie, widzę jej poważny deficyt. Ale uważam równolegle, że praktyka musi iść w parze z refleksją, obie te sfery muszą się wzajemnie uzupełniać, żeby osiągnąć cokolwiek, co chociaż o milimetr przybliżyłoby wolnościowców do wyśnionej Utopii.
Właśnie deficyt takiej praktyki – przemyślanej, opartej na starannej analizie status quo i przede wszystkim, swobodnej, rzetelnej dyskusji – widzę, kiedy pomyślę o większości akcji FA, o jakich słyszałem i z jakimi się zetknąłem. Praktyki, która w sposób wymierny skróciłaby zasięg rażenia rządowej pałki i stworzyła namacalne – choćby tymczasowe – Strefy Autonomiczne. A nie cieszące się marginalnym zainteresowaniem demonstracje niezadowolenia i puste gesty, które Lewiatan przyjmuje obojętnie, aczkolwiek z lekką irytacją, niczym brzęczenie upierdliwej muchy. W tym przypadku, lewicowa frakcja tak przez was pogardzanych tzw. anarchokapitalistów – agoryści – ze swoją wnikliwą i radykalną teorią szarej strefy (popartej również praktyką) mogłaby w sposób twórczy poszerzyć horyzonty “tradycyjnego” anarchizmu. Bez kumania się z rządem i wielkim biznesem. Mogłaby, gdyby nie sekciarstwo i zacietrzewienie wielu przedstawicieli tego ostatniego. Które to, z kolei, wynika z braku rozeznania w teorii libertarianizmu. I tak zamyka się błędne koło, radykalny plankton dzieli się jeszcze bardziej, a Lewiatan rośnie w siłę.

Reasumując, nie sposób – wliczając w to nazwiska słynnych anarchistów, które wymieniłeś – stwierdzić, co było (czy raczej: musi być) pierwsze: jajko lub kura? Teoria w ich przypadku zawsze przeplatała się z praktyką. Żaden z nich, nawet jeśli był twórcą idei, a nie przetwórcą czy odtwórcą, nie działał w intelektualnej próżni – zawsze “coś” pchało ich do działania. Ziarno, które sieją współcześnie “netowi anarchiści” może dać (choćby z racji zasięgu internetu) najbogatszy plon w historii ruchu wolnościowego. Być może przyjdzie nam na to poczekać, ale jeśli wolisz już teraz olać tę perspektywę ciepłym moczem i skupić się na Jedynie Słusznej Strategii, to Twoja wola. Ja gardzę sekciarstwem. Wolę nadstawiać uszu, nieustanie wyczekiwać świeżych wieści i zadziałać, kiedy uznam to za stosowne. Machanie czarną flagą dla samego machania, “żeby się pokazać”, zupełnie mnie nie bawi.
4.Z tym "Święte Officium Przewielebnej FA", to manipulacja w twoim stylu, FA nie decyduje jakie poglądy są słuszne
:rolleyes:
To była ironia, miszczu elokwęcji. Oczywiście, że FA nie ma możliwości, by decydować jakie poglądy mają prawo bytu w środowisku wolnościowym (i bardzo dobrze). Po prostu, zamykając się w skorupie dogmatu i wypinając poślady na potencjalnych sprzymierzeńców (libertarian) szkodzicie sami sobie i “sprawie”.
Jaka masz praktyke w walkach partyzanckich? Bo w ruszaniu wyobraznia dosyc duza.
Do czego dążysz? Debilnego licytowania się, kto ma większe doświadczenia w “praktyce” (pytanie: praktyce CZEGO? bezcelowego tupania nóżkami na ulicy, na granicy percepcji szarego Kowalskiego)? I czego, Twoim zdaniem, ma to dowieść?

Nie, nie mam bezpośrednich doświadczeń z walk partyzanckich. Bo niby gdzie miałem je zdobyć? Po prostu wskazuję na pewną ewentualność. Potencjalną optykę, sugerującą silną pozycję zorganizowanej przestępczości w większości “cywilizowanych” krajów Zachodu (i nie tylko) jako częściowy efekt spacyfikowania i wykastrowania społeczeństwa - produkcji biernych “narzędzi”, które nie chcą i/lub nie potrafią wziąć spraw w swoje ręce. Powrót do etosu wojownika, przepuszczonego przez wolnościowy filtr, mógłby poważnie naruszyć trend postępującego serwilizmu.
Wolny dostęp do broni to nei tylko milicje obywatelskie, to takze spontaniczne napady na sklepy i banki, morderstwa dla zabawy, zaspokajanie i realizacja psychicznych problemow etc (myslisz ze dlaczego takei rzeczy obserwuje sie glownie w _amerykanskich_ serialach sensacyjnych, a wpolsce sa rzadkoscia?).
Broń nie jest tu czynnikiem decydującym. W USA, w stanach New Hampshire, Texas i kilku innych, gdzie jest najbardziej liberalne prawo dotyczące zakupu i posiadania broni, wskaźniki przestępczości są najniższe w stosunku do reszty kraju.
Uwierz mi produkcja LSD bez wiedzy i doswiadczenia ogólnie-chemicznego (a nie tylko wiedzy o produkcji tej substancji) moze byc bardzo niebezpieczna. Mowil o tym sam Albert Hofmann. To sam osie tyczy wiekszosci chemicznych dragów, nie tylko latwo sie poparzyc sie jakims kwasem badz zasada, mozna zatruc sie oparami, badz zle oddzielic narkotyk od substancji trujacych (innych produktow)
No i co z tego? Rynek, na zasadzie selekcji naturalnej, wyparłby nieodpowiedzialnych idiotów. Konkretnie, sami by się “wyparli”, ginąc lub popadając w kalectwo, dając tym samym swego rodzaju ostrzeżenie reszcie społeczeństwa. Co, summa summarum, w dłuższej perspektywie czasowej wytworzyłoby określoną kulturę dragów – oddolnie przyjęte i egzekwowane normy oraz zwyczaje związane z produkcją, handlem i obrotem dragami.

Na zasadzie selekcji, metody prób i błędów, opiera się wszelki rozwój gatunku ludzkiego. Państwa, hamując te mechanizmy, są wrzodem na dupie ludzkości. Błędem, ślepą uliczką ewolucji memetycznej.
myslisz ze dlaczego spidy tak czesto sa zanieczyszczone, a heroina w polsce wlasciwie zawsze?
Bo w warunkach nieelastycznego popytu na dragi intencjonalne zanieczyszczanie ma ekonomiczny sens. Parszywe warunki produkcji i (rzekome) niedouczenie podziemnych chemików nie muszą mieć tu decydującego wpływu, a nawet jeśli, to i tak są efektem państwowej prohibicji.
Chcialbym to zobaczy twoje "bez zandego problemu" ;]. Tak sie sklade ze koda upierdolila mi pol roku zycia i dobrze znam efekty wystepujace po tej substancji, jesli nie wystapilo u ciebie uczucie ze nie ma sensu marnowac energii tzn ze albo klamiesz albo pani dala ci zly lek ;].
Tobie upierdoliła. Nie przyszło Ci do głowy, że reakcje na opiaty mogą być bardziej zróżnicowane, niż wynika to z Twoich doświadczeń? Mnie koda nie dość, że słabo porobiła, to jeszcze efekty oceniam jako niewarte zachodu. Zdecydowanie bardziej preferuję psychedeliki.
Co do tego biznesmena to jedna jaskolka wiosny nie cyzni.
A skąd wniosek, że tylko jedna? Tajemnicą Poliszynela jest, że duża dostępność dragów od A do Z w tzw. wyższych sferach jest czymś powszechnym. W Polszy Kuba W. to może cukier puder z Gawlińskim wciągali?
I nie unas sie tak dumom bo takie pojedyncze przypadki na kilka milionow opiatowcow, to nie powod do dumy.
Jaka, kurwa, duma?
Poza tym, na czym opierasz swój wniosek “jeden na kilka milionów”? Skąd wiesz, co się dzieje za kulisami wielkiej polityki i biznesu?

Swego czasu, jak donosił [h], we włoskim parlamencie poddano posłów testom na obecność dragów, oczywiście bez ich wiedzy, w formie prowokacji dziennikarskiej. Podobno co trzeci poseł miał do czynienia z jakąś nielegalną substancją, głównie THC i koko. Można dyskutować nad wiarygodnością tych testów, ale jest to wyraźny sygnał, że dragi nie są tylko i wyłącznie domeną “przegranych”, marginesu społecznego.
Moglbym uwierzyc ze dziennikarze napierdalaj amfe, ale koko?!
Średnio mnie obchodzi Twoja wiara czy niewiara.
Odpowiednie zaplece finansowe to takie ktore pozwoli przetrwac w firmie pierwszy okres, w ktorym przychody nie beda zbyt wilekie z powodu wbijania sie na rynek, jest ono zalezne od branzy firmy.
Nie wziąłeś pod uwagę faktu, że wysokie koszty rozpoczęcia i prowadzenia działalności gospodarczej (w Polsce i nie tylko) biorą się przede wszystkim ze sztywnych, nieżyciowych regulacji i potwornego ciężaru fiskalnego – Polska, sumując wszystkie podatki, tak pośrednie, jak i bezpośrednie, jest w czołówce krajów z najwyższym opodatkowaniem per capita. Wliczając w to fakt, iż większość branż jest koncesjonowanych i obłożonych całą masą zezwoleń, które przedsiębiorca musi zdobyć, ażeby rozpocząć działalność (co kosztuje i to niemałe pieniądze) wychodzi, że tak naprawdę mało kogo stać na otworzenie samodzielnego biznesu.

A Ty chcesz jeszcze dopierdalać podatków, żeby subwencjonować określone branże? Genialnie. Nie dość, że zwiększyłoby to i tak rozbuchany ponad ludzkie pojęcie fiskalizm – jeszcze mniej pieniędzy w kieszeni podatnika – to wywołałoby to masę negatywnych efektów, np. w postaci promowania określonych rozwiązań produkcyjnych kosztem innych, być może tańszych i lepszych (straciłby konsument) czy błędnej alokacji zasobów (nietrafionych inwestycji) przeprowadzonych przez rozochoconych rządową “manną z nieba” przedsiębiorców. Wiele z tych firm po prostu zbankrutowałoby...
Ostatnio zmieniony 14 sierpnia 2007 przez Sundazed, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
Dobre warunki pracy to takie ktore pozwalaja bezpiecznie i wygodnie wykonywac dana praca np obecnosc wyciagow, kafelkow, sprawnego systemu wentylacji, kompletu odziezy i zapasowej odziezy ochronnej w laboratorium chemicznym.
A niby czemu akurat fizycznie rozumiane wygody? Ja przykładowo znacznie wyżej nad tymi kwestiami stawiam dobrą atmosferę pracy, np. brak upierdliwego i wkurwiającego szefa – czy szefa w ogóle, gdyż gardzę pracą najemną (kapitalistycznymi stosunkami produkcji) jako taką.
Inna sprawa, że o ww. warunki, przy braku obciążeń fiskalnych w warunkach czystego, bezpaństwowego wolnego rynku, mogłyby zadbać same kolektywy pracownicze. Nawet w przedsiębiorstwach kapitalistycznych szefowie, zagrożeni “głosowaniem nogami” pracowników (ostatecznie, wolny rynek=nieograniczony popyt na pracę), musieliby prawdopodobnie pójść na ugodę w tych kwestiach (oddzielna kwestia to to, czy system pracy najemnej w ogóle byłby w stanie przetrwać w warunkach wolnego rynku; moim zdaniem nie, a przynajmniej nie na taką skalę, jak obecnie).
Jak widzisz przy kazdej firmie kryteria sa rozne, wiec tego nie da sie nieuogolniac.
Logiczne to, jak sam skurwysyn... Jaki sens ma generalizacja, kiedy nie ma czego generalizować? Kiedy dane zjawiska/obiekty nie posiadają żadnych lub prawie żadnych cech wspólnych? Generalizacja zawsze oznacza dostrzeżenie i unaocznienie pewnych powtarzających się i współwystępujących cech/zespołów cech/zjawisk.
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 141 • Strona 8 z 15
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.