Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 23 • Strona 1 z 3
  • 887 / 10 / 0
Cały dzień odkąd pamiętam się nudze, nie chodzi o chwilową nude ale o nude notoryczną, nie ma rzeczy która by mnie interesowała jeżeli już coś mnie wciągnie to "zainteresowanie" zamienia się w manie wykonywania tej czynności nonstop aż późnego wieczora czy wyczerpania psychicznego/fizycznego
Jednak cała sytuacja całkowicie odmienia się najczęściej po magicznej godzinie 22:00, zaczynam normalnie podchodzić do wykonywanych czynności, zwiększa się skupienie, spokój, swego czasu zanikała depresja, pojawia się motywacja do zrobienia czegoś.
Nie jest to zespół opoźnionej fazy snu, zasypiam najczęściej o godz 23:00-00:00 wstaje 8-9
Z tego co pamiętam serotonina zamieniana jest do melatoniny, serotonina zaś obniża poziom dopaminy, więc teoretycznie wieczorem poziom dopaminy powinien być wyższy (niech mnie ktoś poprawi jeżeli to nie ma żadnego odniesienia do rzeczywistości)
Może więc kwestia problemu który mnie męczy od urodzenia jest niedobór dopaminy?
  • 151 / 2 / 0
Bardzo podoba mi się temat. Nuda. W dziale: substancje psychoaktywne znalazłem podobny: "Nuda i samotnosc..."; wnoszę o podpięcie wątku kolegi bądź zmianę nazwy obecnego tematu na "NUDA".
Czytaj więcej na: http://talk.hyperreal.info/nuda-samotno ... z23P5Ov25s

Przed kilkoma dniami z przejęciem słuchałem audycji radiowej poświęconej nudzie, od tamtego czasu powyższe zagadnienie nie daje mi spokoju.

Uznaję NUDĘ za tzw. "pustkę egzystencjalną" (logoterapia[1]). Traktuję ją jako wynik braku sensu, może skutek nieosiągnięcia dojrzałości (patrz: terapia Gestalt [2]) w znaczeniu umiejętności bycia/przebywania z samym sobą. Albo raczej zwrócenia się ku samemu sobie. Søren Kierkegaard (za nim reszta Heideggerów i Sartre'ów) ostrzegał przed rozumieniem nudy jako bierności, bezczynności; jako kierunku "ku zewnątrz" (bycie-dla-siebie, en-sui).
Może wina "notorycznej nudy" leży w przyzwyczajeniach bądź światopoglądzie?

Czemu, @peszel, z góry poszukujesz wytłumaczenia na płaszczyźnie somatogennej? Widzisz w sobie tylko bezwolną, zdeterminowaną maszynkę?

"„Czasami cygaro jest tylko cygarem i niczym więcej" - powiedział Freud, jakby na przekór własnym, deterministycznym (determinizm wewnątrz-psychiczny - 'Bóg nie gra w kości' E.A.) założeniom.
Przestańcie ludzie wszystko zwalać na neuroprzekaźniki i chemię w mózgu.
Znasz Siebie dobrze? Nie znasz i nie uchwycisz, dyskursywne poznanie JA jest nieosiągalne (chyba że w holonomicznym stanie świadomości, np. po psychodelikach? [3])

- Polecam coś poczytać, serio pomoże. Obudź się o świcie (czy jak tam postrzegasz wczesną porę). Może biegasz? - pobiegaj. A potem idź do biblioteki i spędź czas na własnym rozwoju.
Zachęcam do lektury na przykład tego:
-- [1]Viktor E. Frankl - WOLA SENSU: założenia i zastosowanie logoterapii", czyli psychologiczna (/psychoterapeutyczna) interpretacja egzystencjalizmu. Ostatnie tygodnie spędzam z umierającą osobą. Z pomocą tej książki ( na przykładach z Pisma Św. oraz traktatów Św. Augustyna(Augustyn, Dialogi filozoficzne - O nauczycielu; O wolnej woli)) odważyłem się na poważną rozmowę; udało mi się nakłonić ją do zaakceptowania swojego położenia, zmiany własnego stosunku do śmierci oraz cierpienia,
do "przyjęcia zdrowej filozofii życiowej, dzięki której zdołamy wykazać, że życie każdego człowieka ma sens. (...) Główne przejawy egzystencjalnej pustki [to] - nuda i apatia (...); występujące wśród uczniów i studentów poczucie pustki i bezsensu bywa wzmacniane przez redukcjonistyczny sposób prezentowania im odkryć naukowych"(2010, s.114-115).

[3]- Do psychodelików (myśląc o trypatminach) nie namawiam, ale doświadczenia na nich w szczytowych momentach udanych sesji były dla mnie męką, walką z wiecznością, bezpostaciową nudą, zdeptaniem przez nieskończoność, il y a, znalezieniem się w sytuacji "bez wyjścia, która nigdy się nie skończy (...); poczuciem schwytania w pułapkę i uwięzienia (braku wyjścia) (...) egzystencjalnego bezsensu"[4].
- [4] Stanislav Grof - 'poza mózg' Jak ktoś nie zna, polecam (a krąży po internecie). 3 tys. testów z LSD dla poparcia dychotomii "Apollo"/"Dionizos" i potwierdzenia istnienia metafizyki (szaleniec czy geniusz?), pokonania paradygmatu newtonowskiego (głównie przyczyna-skutek). Obalenia determinizmu, redukcjonizmu, fizykalizmu i wszelkich teorii sprowadzających myśl do stanów neurofizjologicznych; interpretowania doświadczeń z pozycji badania empirycznego, psychologizmu - jako pobudzenia receptorów zmysłowych przez bodźce zewnętrzne (a'la Willard Van Orman Quine).

[2] Psychologia Gestalt - np. Jerzy Mellibruda -teoria i praktyka terapii gestalt. Dostępna w internecie.
Nudę w świetle teorii Gestalt rozumieć można na wiele sposobów:
- jako konieczność znalezienia zewnętrznego oparcia, wzmożona przez frustrację i zależność;
- jako blok między fazami procesu samoregulacji (model Zinkera). "Blok między działaniem a kontaktem - człowiek coś robi, ale nie doświadcza w pełni przebiegu i efektów swojego działania" (2009, s.24-25) [nie uzyskuje satysfakcji].
- zaburzenia emocjonalne.
  • 887 / 10 / 0
EzyRider pisze:
Może wina "notorycznej nudy" leży w przyzwyczajeniach bądź światopoglądzie?
Napewno jest to czynnik który w ogromnym stopniu wpływa na moje życie, nie lubie wykonywać czynności które nie przynoszą natychmiastowych efektów, mozolna praca mnie odstrasza jednak rzeczy które można wykonać natychmiastowo, które dają mi satysfakcje są rozwiązaniami najczęściej na góra miesiąc, potem zabawa zaczyna się odnowa, po latach szukania zainteresowań lista się powoli kończy
EzyRider pisze:
Czemu, @peszel, z góry poszukujesz wytłumaczenia na płaszczyźnie somatogennej? Widzisz w sobie tylko bezwolną, zdeterminowaną maszynkę?
Z mojej strony to pewnie wynik wrodzonej tendencji do przyśpieszania spraw, przecież łatwiej jest wziąć tabletkę która da natychmiastowe efekty niż zmieniać swoje życie, wiem że takie rozwiązanie do niczego nie prowadzi, nie mam motywacji do tego żeby zrobić coś więcej bo chciałbym żeby takie życie jakie prowadze sprawiało mi przyjemność, niestety tak nie jest, widocznie jestem stworzony do innego trybu życia

Mam też świadomość tego że nuda jest potrzebna, nuda napędza świat, człowiek który nie czułby potrzeby robienia czegoś, udoskonalania nic by nie osiągnął, cała nasza cywilizacja wyglądała by inaczej
Jednak myślę że w moim wypadku kwestia leży gdzie indziej, pomimo wyleczenia się z depresji nadal żadna czynność nie sprawia mi radości, wszystko robie tylko po to żeby jakoś przeżyć dzień, sytuacja całkowicie zmienia się gdy zażyje coś oddziałującego na dopamine stąd moje podejrzenia do jej niedoborów,
Głównym powodem mojego uzależnienia od GBL, pomimo tego że po wielu ciągach substancja ta całkowicie przestała na mnie działać, została jednak jedna rzecz, brak odczuwania ciągłego bezsensu w każdej czynności.
Podejrzewam u siebie ADHD/AADD, jednak to tylko diagnoza oparta na paru testach i przeczytaniu kilku artykułów na temat tego zaburzenia
Czy osoby z ADHD również nie czerpią satysfakcji z wykonywanych czynności? Ktoś może przechodził przez to albo obecnie zażywa stymulanty i ma porównanie do życia przed i po?
Ostatnio zmieniony 13 sierpnia 2012 przez peszel, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 1456 / 19 / 0
Moja rada: przestań się sam diagnozować, bo popadniesz w hipochondrie i Twoim jedynym sensem życia stanie się doszukiwanie kolejnych objawów "choroby", analizowaniu ich i zapętlaniu się w tym wszystkim co doprowadzi do kolejnych nerwic i w końcu wybuchnie Ci od tego głowa i wtedy naprawdę będziesz mieć problem.

Jeżeli chodzi o nocne życie to od kilku lat mam tak samo, bo także zacząłem odczuwać większą koncentrację w nocy. (mój ojciec miał to samo w moim wieku i ogólnie cała masa ludzi z którymi rozmawiam opowiada o tym jak w nocy im się lepiej uczy/pracuje/robi cokolwiek). Znajdź sobie pracę na nocnej zmianie, zapisz się do szkoły wieczorowej, jeżeli chcesz się realizować w nocy i zobacz czy to się sprawdzi. Tylko uważaj, bo takie życie często sprzyja depresji, a z tego co piszesz to wcale się z niej nie wyleczyłeś (bo inaczej nie zakładałbyś tego tematu).

Stymulanty sprzyjają nerwicom, nie polecam. (chyba że jednorazowo raz na jakiś długi czas, bez ciągów).
Uwaga! Użytkownik kfs nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1743 / 23 / 0
To od depresantów jest jak w przysłowiu o wódce :

Pijak ma hujowe poranki, abstynent ciężkie wieczory :gun:
Non omnis moriar.
  • 578 / 8 / 0
Jesteś wjebany w myślenie, co?

Ludzie, którzy preferują nocny tryb życia, przeważnie mają problemy interpersonalne. Nie tylko spotykasz wtedy mniej osób, ale też gorzej widać emocje na twarzy, przez co dużo łatwiej się wyluzować. Mózg tworzy sobie skojarzenie i po czasie zaczynasz czuć się bardziej wyluzowany każdej nocy; a może bardziej spięty każdego dnia.

To, co opisujesz, to efekt albo uzależnienia od silnych bodźców, albo wyparcia emocji, a prawie na 100% i jednego i drugiego. Dałeś cholernie dużą władzę myślom, żeby uciec od spraw, których nimi nie załatwisz. Można się rozpisywać, ale to bez sensu. Wiesz czemu? Bo to gówno da. Można pierdolić o leczeniu, albo się leczyć - to pierwsze tylko pogarsza sprawę i właśnie to robisz.

Nie wyleczysz się lekami, ani nie znajdziesz trwałych zainteresowań w tym stanie. Dopierdol sobie fizycznie - zajeb się tak, żebyś nie miał siły ruszyć żadną kończyną, połóż się na kanapie i poczuj swoje przyjemnie zmęczone ciało. Zostań w nim. Zapamiętaj to odczucie własnej cielesności i za każdym razem, kiedy zaczynasz bezsensownie rozkminiać, przywołuj je. Rób to zwłaszcza w otoczeniu ludzi, bo jestem prawie pewien, że uciekasz w myśli w kontakcie z nimi. Po prostu czuj swoje ciało i cokolwiek się w nim pojawia - nie interpretuj, tylko czuj. Regularnie uprawiaj sport, byle taki, żebyś czuł się po nim porządnie zmęczony - na tyle, żeby nie mieć ochoty na myślenie. Dałeś masę energii umysłowi i teraz musisz ją odzyskać.
Uwaga! Użytkownik Amaterasu nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 887 / 10 / 0
Jestem ci strasznie wdzięczny za ten post. Nigdy nie myślałem o swoich zachowaniach w ten sposób, wiem że mam duży problem z życiem w grupie, jednak do tego przywykłem.
Tego jak zachowywać się w kontaktach z ludźmi nauczyłem się (tak, nauczyłem) jakieś 3 lata temu, obserwując inne osoby, w jakich momentach się uśmiechają, jak wygląda ich kontakt wzrokowy, w jaki sposób chodzą, z jakim tonem mówią, o czym rozmawiają
Każde spotkanie z kimś wygląda mniej więcej tak, wszystkie moje zachowania poprzedza myśl które dany ruch inicjuje czyli np.: Ok, ktoś coś do mnie mówi, nawiąże kontakt wzrokowy, skończył, teraz się uśmiechne, troche sztucznie wyszło trudno, dobra, za długo patrze w oczy, zmienie pozycje żeby nie siedzieć za sztywno itd.
Nie posiadam typowych zachowań "wgranych" automatycznie, chyba że jestem pod wpływem jakiejś substancji (ale to już inna historia), przywykłem do tego i przestałem postrzegać to jako problem, co jednak nie zmienia faktu że problemem jest.
Sporty uprawiałem, bieganie, trial rowerowy, downhill, jednak wszystko to porzuciłem, nawet nie mam pojęcia dlaczego.
Myślę że chyba czas na wizytę u psychologa...
  • 3206 / 172 / 0
Ja także jestem wdzięczny za post Amaterasu.

Co prawda nie podzielam wszystkich problemów peszela, ale ja także nigdy nie spojrzałem na swoją "nocną energię" w ten sposób.

I ja też dopiero uczę się kontaktów interpersonalnych, wierzę jednak że uda mi się to zrobić samemu, nie jest za późno ;) Wygląda to jak u Ciebie, peszel.
Uwaga! Użytkownik ItvH2erPPPWR nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 804 / 5 / 0
Mi też bardzo miło czytać tego typu rozkminy bo sam tak mam, z tym że bardziej zwracam uwagę na słowa, które w sumie też bardzo różnie tłumaczę, czasami wystarczy mały przypadkowy gest bliskiej mi osoby żebym się poczuł bardzo źle, czasami nawet jak usłyszę milion pretensji to nie czuję się źle, ale działa to też w drugą stronę, w sensie że czasem drobne małe rzeczy wykonane przez niektórych ludzi sprawiają mi dużą radość, który to nastrój dominuje większość dnia, zdarzają się dni i momenty kiedy czuję się całkowicie od nikogo nie zależny, ale po jakimś czasie ta niezależność zamienia się w samotność i też jest źle, zdarza się że z tego powody czyjaś przyjemność jest dla mnie ważniejsza od mojej lecz podprogowo ta osoba wie nie tylko że będę to robił dalej nie ważne od tego co się stanie i tego co sam będę czuł, ale wybijając się z tego znowu uciekam w swoistą samotność, która jest samotnością pomimo nawet bycia w gronie znajomych, z którymi za dużo nie rozmawiam głębiej, przyjaciół z którymi mogę pogadać, ale w takich momentach nie chcę Ich martwić ani nic z tych rzeczy i rodziny w której nie wyżalę się ojcu który mieszka daleko z nową rodziną, a o ślubie dowiedziałem się z naszej-klasy.pl widząc zdjęcie mojego ojca ze ślubu w najnowszych zdjęciach znajomych, ani mamie która cierpi na różne nerwice i paranoje, ani starszej siostrze która zazwyczaj siedzi za granicą, a nigdy nie układało nam się dobrze, wręcz fatalnie, ani 15 letniej siostrze na której nie chcę zrzucać ciężaru brzemienia i moich problemów, gdyż już sama ma swoje, a z terapeutami i psychologami to mam tak że jak nie idę z przymusu to potrafię być szczery i potrafi mi taka terapia dużo dać, jednak czasami zdarza się tak że i zaczynam czuć wstyd do osób którym powinienem mówić wszystko. Co o tym sądzicie?
"Mogę się załamać na finiszu lub zaraz
Oślepnąć, ogłuchnąć, zrobić albo przeżyć zamach
Mogę spędzić życie tak jakbym żył sto lat
Kochać i być kochanym i zostawić swój ślad
Czy to jest w nas i musimy spaść nisko?
Co? Możemy wszystko!"
  • 35 / / 0
Na nudę oraz za dużo myślenia szczególnie o kontaktach międzyludzkich nsjlepsza jest silka, bo podnosi samoocene a podnosząc ciężary nie jesteś w stanie mocno kminic, jesteś fizycznie zmęczony ale mózg Ci odpoczywa od myślenia. Gdy wrócisz do domu po silce zacznij czytać książkę, potrenuj umysł nie myśląc o rzeczywistości. Zagadki logiczne, krzyżówki, ale to wszystko po silce. Tylko pamiętaj że bez trenera który Cię mocno tyra silka nie ma sensu. Na lokalnych małych silowniach gdzie właściciel jest trenerem zazwyczaj będzie Ci mówił co robić jak kupisz karnet. Wychodzi taniej niż w takich silowniach gdzie ludzie chodzą sie pokazać zamiast ćwiczyć, bo tam krzyczą dodatkowo za trenera no i jest.mniej przyjemnie. Po 4 miechach poczujesz sie dużo dużo lepiej. Tak na prawdę po każdym treningu będziesz czuł się lepiej. Chodziłem przez rok, bez supli, to był niesamowicie oczyszczajacy psychicznie rok w moim życiu.
ODPOWIEDZ
Posty: 23 • Strona 1 z 3
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.